My Pierwsza Brygada[edytuj]

Z Wikipedii, wolnej encyklopedii
Skocz do: nawigacja, szukaj
Jeśli lubisz być zskakiwana/y i interesuje Cię psychologia przestępstw i nie tylko, to jest książka dla Ciebie. Życzę przeżycia literackiej przygody...

My Pierwsza Brygada ang. reverse Polish notation, RPN)

Opis

- powieści obyczajowej (z elementami dydaktycznymi)

Kontynuacja Trylogii Złodziejskiej Sergiusza Piaseckiego. Optymistyczna, a nawet idealistyczna alternatywa życiowych losów Aleksandra Barana (postaci, która żyła naprawdę) i innych bohaterów ze świata przestępczego z przełomu XIX i XX w. Akcja powieści rozpoczyna się w lipcu 1919 r. W miesiącu tym miała też miejsce egzekucja głównego bohatera na mińskiej Komarówce, wykonana przez krasnoarmiejców z polecenia czekistów.

Jednak w niniejszej kontynuacji nie doszło do egzekucji Barana. Żył dalej i prowadził urozmaicone życie wraz ze swoimi kompanami. Dzięki pewnym przypadkom udało mu się uniknąć śmierci, lecz osoby trzecie musiały stoczyć nieprzejednane batalie – głównie oratorskie, aby go uratować.

Podczas licznych akcji mają także miejsce burzliwe dialogi w czasie, których zostały opisane emocje rozmówców.

Egzekucja Aleksandra Barana (która miała miejsce naprawdę 17. lipca 1919 r. w Mińsku) była wielką "czerwoną" niesprawiedliwością. Niniejsza powieść ma na celu postawienie jej zadość…




Opis szczegółowy



Obyczajowa powieść wielowątkowa z elementami dydaktycznymi. Jest kontynuacją „Trylogii Złodziejskiej” autorstwa Sergiusza Piaseckiego. Jest to kontynuacja losów bohaterów trylogii, w której zaledwie kilka postaci zostało dodanych przez autora niniejszej powieści. Kluczowym bohaterem jest tu Aleksander Baran, którego kontynuacja stanowi nijako alternatywę jego losów, odpowiadająca na pytanie jak mogłoby potoczyć się jego życie, gdyby los był dla niego bardziej łaskawy niż w III cz. trylogii.

Powieść ta stanowi idealistyczny obraz przemiany postępowania głównych bohaterów. Wykładnią owej metamorfozy jest psychologia otoczenia wywierającego niewątpliwy wpływ na zachowanie oraz poglądy występujących w nim postaci.

W licznych dialogach wszechobecnych w utworze położony jest nacisk na rozmaite zagadnienia socjologiczne. Autor skupił się także na opisie emocji towarzyszących rozmówcom podczas jakże burzliwych konwersacji. Opis stanów emocjonalnych bohaterów jest tu znacznie ważniejszy od opisu ich wyglądu tudzież kreacji otoczenia, w którym mają miejsce dialogi.

W końcu i elementy dydaktyczne mające miejsce w powieści dotyczą głównie kwestii wartości ludzkich oraz uczuć wyższych jakimi objawia się po prostu człowieczeństwo.

Główne elementy treści owej powieści, którą pragnął przekazać autor można umieścić na kanwie wielu wątków nie tylko o charakterze romantycznym, ale nawet i kryminalnym, jak miało to m. in. miejsce w niniejszej.


Geneza tytułu powieści obyczajowej ma podobny charakter jak tytuły trzech części trylogii. Tytuły te wywodzą się z fragmentów pieśni ludowych lub też samych tytułów tychże pieśni. Jeśli dana pieśń przewodzi określonej części trylogii wówczas jej tytuł jest ściśle związany z przekazem pieśni. W niniejszej kontynuacji pieśnią przewodnią jest patriotyczna pieśń ludowa o takim samym tytule co owa powieść. Pieśń ta została wybrana jako przewodnia, gdyż akcja powieści przebiega w czasach kształtowania się II RP od lipca 1919 do lipca 1926. W tamtym okresie pieśń ludowa stanowiąca przewodnią w powieści, była niezwykle popularna z uwagi na wydarzenia jakie miały ówcześnie miejsce, a także wydźwięk pieśni pasujący do charakteru tych wydarzeń. Brygadę stanowili nie tylko legioniści Piłsudskiego, lecz Polacy przejawiający pragnienie budowy lub też przemiany Rzeczypospolitej. Natomiast brygadę występującą w powieści stanowili kluczowi bohaterzy, którzy kształtowali się, a także przemieniali, jakby ta Polska tamtych czasów…



W powieści tej autor zastosował też elementy przedwojennej gwary przestępczej, przy czym dołączył słowniczek wyjaśniający ich znaczenie.







Szczegółowe streszczenie powieści


Nierówna walka [ Wróć ]

    Pod koniec czerwca 1919 roku w Mińsku Litewskim. Aleksander Starcow (brat Aleksandra Barana – nieświadomy jego istnienia) radziecki prawnik analizował akta Barana celem wydania wyroku lub oddania sprawy do Rew-trybunału, albo do Sądu Ludowego. Spostrzegłszy, że oskarżony jest podobny do niego samego nie mógł się zdobyć na podjęcie decyzji. Sprawę odłożył. W międzyczasie przeprowadził rozmowę z innym oskarżonym – Obywatelem, który wywarł na nim pozytywne wrażenie. Wynik owej rozmowy wprowadził komunistycznego prawnika w stan niezdecydowania wobec kolejnego oskarżonego. Na półkę spraw odroczonych trafiło jeszcze kilka innych spraw. Obywatel napisał opowiadanie „Mgła”, które m. in. poruszało sprawy egzystencjalne społeczeństwa. Starcow po jego przeczytaniu zmienił nieco pogląd na różne sprawy kryminalne. Było to też powodem wezwania na rozmowę do jego kancelarii autora „Mgły”.

    W mińskim więzieniu na Sierpuchowskiej powoli płynęło życie osadzonych osób. Część słusznie, część nie. Tryb ich życia przebiegał w atmosferze strachu, a później zobojętnienia. Strach był spowodowany licznymi egzekucjami, których dokonywali krasnoarmiejcy na zlecenie kolegium Czerezwyczajki inaczej Czeki. Kolegium do spraw nadzwyczajnych. Dla czekistów walczących z burżuazją w Mińsku Litewskim prawie wszystkie sprawy były nadzwyczajne. Egzekucji dokonywano na mińskiej Komarówce.

    Baran wraz ze swoimi pięcioma kompanami z celi nr dziewięć oczekiwał na mroczną przyszłość. 16 lipca 1919 roku do jego celi trafiło jeszcze dwóch osadzonych. Żaba i Dawidka, którzy byli mu znani z wolności. Dzień później wszyscy prócz Barana zostali zabrani przez krasnoarmiejców w wiadomym celu. Barana przeniesiono na siódemkę, w której spotkał Obywatela. Ten powiedział nowo przybyłemu o swojej rozmowie z prawnikiem, który o nim decydował.

    Tymczasem do kancelarii Starcowa zawitała Marusia Łobowa, która dzięki koneksjom swego męża (wiceprezesa Rew-trybunału w Moskwie) zdobyła legitymację kierownika Wydziału Kulturalno-Oświatowego w Gorispołkomie. Choć nie była komunistką w sercu, udawała ją wyłącznie w celach pragmatycznych. Przyszła do Starcowa, by walczyć o los Barana, aby uniknął wyroku śmierci. Mimo, że Starcow miał wątpliwości nad wydaniem wyroku nie było łatwo go przekonać. Mińsk zatem stał się polem nierównej walki.

  • W oczekiwaniu na egzekucję [ Wróć]

    U Aleksandra Barana (Mongoła) strach w oczekiwaniu na własną egzekucję dawno minął o ile w ogóle przedtem się pojawił. Jednak zamiast niego pojawiło się zniecierpliwienie przed tym co jego zdaniem było nieuniknione. Nie zdawał sobie sprawy z tego jak zaciekle walczy o niego kobieta, którą w zasadzie znał jedynie z widzenia.

    Paulinka Churdziczówna (ukochana Barana) nie mogła odnaleźć się w bolszewickim chaosie jaki zapanował w Mińsku. Zniszczono jej jadłodajnie, którą prowadziła, aresztowano jej surowego ojca Tomasza Churdzicza za hodowlę gołębi. Jej młodsze rodzeństwo Stasia i Julek szukali u niej oparcia w bolszewickiej zawierusze. Mimo niesprzyjających okoliczności poradzili sobie. Znaleźli pracę u Kasi Złotej Trąby, która także prowadziła lokal, będący miejscem spotkań miejscowych złodziei. Paulinka z kolei u wuja Jasia (przyjaciela Barana) Żardonia w podobnej branży. Opryskliwy i surowy Żardoń nieszanujący kobiet przyczynił się do zmiany miejsca pracy Paulinki, która i tak pracowała wyłącznie za wikt i miejsce do spania. Przeniosła się do swojej ciotki Lidii Bali, która była krawcową, a Pawka ledwie ją uprosiła o przyjęcie w roli krawcowej jednak na takich samych warunkach jak w przedniej „pracy”.

    Czarny kruk nawiedzający regularnie Sierpuchowską budził prawdziwy lęk u większości więźniów. Warkot jego silnika kojarzył się z jednym. Był to wóz, którym krasnoarmiejcy zabierali skazanych na egzekucje na podstawie list nazwisk, które mieli z Czeki. Obywatel wraz z Baranem przez okno zauważyli jak czerwoni żołdacy wepchnęli do czarnego kruka (jak go nazywali więźniowie) Churdzicza.

    Marusia Łobowa kontynuowała swoją oratorską walkę o życie Barana. Po zakończeniu rozmowy ze Starcowem ten nie dał jej konkretnej odpowiedzi, lecz dał nadzieję. Jednakże jego wątpliwości i niezdecydowanie wzrosły jeszcze bardziej, w wyniku czego postępując niczym Piłat „umył ręce” od sprawy Barana i innych, przekazując je innemu bolszewickiemu młodszemu prawnikowi Siergiejowi Marcowowi. Poinformował o tym Łobową telefonicznie. Marcow szybki i zdecydowany, który nie miał skrupułów, nie miał też wątpliwości jakie wydać wyroki. Skazał ich niczym bolszewicki automat bez zastanowienia. Przerażona Łobowa szybko zjawiła się w kancelarii Starcowa, lecz już nie zdążyła, ten uciekł. Nie tracąc jednak determinacji Marusia zdołała poprzez zastosowanie intrygi wymusić na Marcowie adres mieszkania Starcowa. Szybko udając się do niego dorożką zaskoczyła go swoją obecnością w jego mieszkaniu. Początkowo napięta atmosfera uległa rozluźnieniu, czego podłożem były uczucia ludzkie jakie przejawiał Starcow pomimo swojego społecznego położenia. Wspólnie uknuli podstęp (w słusznej sprawie), którego jednak nie udało się zrealizować z powodu sprytu i upadku moralnego Marcowa. Na kolejną intrygę niestety nie dał się nabrać. Marusia rozpaczała nad niepowodzeniem próby wykradnięcia akt przez Starcowa. Udali się jednak wspólnie do prezesa Czerezwyczajki głównego czekisty Mińska Litewskiego Sidora Micina, aby „wyżebrać” chociaż odroczenie egzekucji Barana, na co ten przystał.

    W międzyczasie żona Starcowa Elżbieta Buchowska wyjechała z Mińska do Moskwy, gdyż bardzo się jej w nim nie podobało, co było też częstym przedmiotem sporów i kłótni z mężem. Starcow jako podopieczny Feliksa Dzierżyńskiego został przez niego przeniesiony do Mińska Litewskiego w styczniu 1919 roku krótko po przejęciu owego miasta przez bolszewików.

    W trakcie tych wydarzeń zniecierpliwienie Barana na swoją „kolej” rosło z każdym dniem, gdyż co dnia czarny kruk zbierał żniwa „ziaren”, które były świeższe od niego. Nie rozumiał domniemanego przez siebie braku „sprawiedliwej” kolejności. Jego kompan Obywatel miał podobne odczucia, będąc również pogodzony ze swoim losem. Jednak ich inny współosadzony, który jakiś czas temu do nich dołączył, Andrzej Miszczenko (również znana przez nich postać) nie mógł jednak okiełznać strachu przed – wydawałoby się – nieuniknionym.

    Nastał początek sierpnia.

  • Walka o Mińsk [ Wróć]

    Na początku sierpnia 1919 roku ofensywa polska zbliżała się do Mińska opanowanego od wielu miesięcy przez bolszewików.

    Jan Nacewicz przyjaciel Barana, który zmotywował Marię Łobową do walki o Barana, który też pomagał jak mógł materialnie swemu przyjacielowi w więzieniu licznymi paczkami, udał się w lasy do oddziału Monicza. 40-to osobowy oddział walczył na przedpolach Mińska z bolszewickimi posiłkami docierającymi do tego miasta. Jaś był łącznikiem między Moniczem, a Wiktorem Umieńskim, który zarządzał elektrownią w mieście. Dotychczas nie brał bezpośredniego udziału w walkach, choć był bardzo dobrym strzelcem zwłaszcza w roli snajpera.

    Dwudziestoletni młodzieniec dotarł kolejny raz z lasów do Mińska. Czasami, gdy miał chwilę odwiedzał Marusię Łobową, która najpierw była jego nauczycielką, następnie mentorką określonych dziedzin życia, później nawet kochanką, a w ostateczności przyjacielską „opiekunką”. Odwiedzał też swoją mamę Stanisławę i młodszą siostrę Helę.

    Pewnego sądnego dnia, gdy walki Polaków z bolszewikami o Mińsk już się zaczęły przekazał Wiktorowi Umieńskiemu – Monterowi, ostatnią jak się później okazało, wiadomość od Monicza. Stała się ona powodem wielkiego rozwścieczenia Montera. Dał chwilę odpocząć Jasiowi po nocnej podróży po czym wpadł do pokoju w budynku elektrowni jak burza i zbierając uzbrojenie wydał Jasiowi rozkaz, aby też się uzbroił i udał się z nim na dach kamienicy będącej gmachem elektrowni. Uzbroili się w niemieckie ręczne karabiny snajperskie z lunetami oraz w ręczne granaty bojowe z drewnianą rączką. Strzelali do bolszewickich konwojów wycofujących się z miasta i wywożących dobra materialne. W końcu sami znaleźli się pod ostrzałem krasnoarmiejców. Wiktor zginął zostając trafiony, a Jaś cudem uniknął śmierci. Mszcząc swego mistrza Montera i pałając jeszcze większym gniewem do bolszewików zaciekle się przed nimi bronił używając prócz karabinu także granatów, które stały się skuteczną bronią w jego rękach poprzez precyzyjne rzuty. Spotkał też na dachu kamienicy jednego nieprzyjaciela, którego zastrzelił z bliska. Przyjął też część jego uzbrojenia. Porzucił swój karabin i przyjął ten po swoim zmarłym kompanie. Bronił barykad przez siebie wcześniej utworzonych na ulicach ze zmarłych koni i powywracanych wozów. Został też ranny w nogę. Pocisk przeszył mu udo. Zamiast uciekać z miejsca boju i schronić się w bezpiecznym miejscu oczekując obecnych już w mieście Polaków, walczył dalej. Mimo odniesionych ran po samo opatrzeniu się wszedł na dach najwyższej kamienicy w tm rejonie i dokonał dalszego precyzyjnego ostrzału czerwonego nieprzyjaciela używając także granatów zbierających w jego rękach śmiertelne żniwa.

    Natknęli się także na jego śmiertelnie skuteczny ostrzał snajperski czołowi ważni bolszewicy uciekający z miasta, jadący w rządowych limuzynach z falistymi błotnikami i czerwonymi gwiazdami. M. in komendant miasta Kriwoszein, prezes Sidor Micin, prawnik Marcow, agent Siemieńcow (kochanek Pawki – która zdradziła Barana, gdy ten przebywał na Sierpuchowskiej). Jaś znał jedynie Siemieńcowa, gdyż przyłapał ich z Pawcią, lecz wtedy nie wiedział kim był. Innych wysoko postawionych bolszewików widział pierwszy raz na oczy, lecz domyślał się kim są, a jego instynkt zemsty i żołnierskiego gniewu podpowiadał mu jedno. Przez lunetę swego karabinu zauważył też samego Starcowa, którego też nie znał, lecz darował mu życie i pozwolił mu ewakuować się z miasta. Uratowało go podobieństwo do Barana.

    Jaś sam znalazł się po chwili w śmiertelnym zagrożeniu czerwonych żołdaków, ale cudem przy wielkim szczęściu ocalał, głównie dzięki granatom. Po skutecznej obronie uciekł z dachu owej kamienicy. Po drodze nie widział już czerwonych wrogów, lecz mieszkańców Mińska i polskich legionistów.

    Było to 09 sierpnia 1919 roku. Część tego zdarzenia miała miejsce naprawdę. Jasiem był w rzeczywistości Sergiusz Piasecki, który naprawdę brał udział w obronie Mińska i został tam ranny.

  • Wyzwolenie i nadzieja [ Wróć]

    Cudem ocalały Jaś powrócił „z tarczą” do swego mieszkania na Zacharzewskiej na tzw. „Złotej Górce”. W mieszkaniu tym w nadziei czekała jego ukochana Nastka, którą wyratował ze szponów swojego wuja Żardonia. Z niezwykłą czułością opatrzyła mu rany, a także radością, że ocalał. Marusia Łobowa też była ucieszona, lecz miała do niego żal, że w ogóle podjął się żołnierki, narażając własne życie.

    Dzięki polskim legionistom, którzy zaatakowali transport czekistów przewożących akta m . in. Barana, Obywatela, Miszczenki i innych nie dotarły do Czeki. W wyniku ataku zaginęły. Dzięki temu, że Polacy na początku sierpnia 1919 roku nadali nowy ład w Mińsku przepędzając bolszewików, egzekucje nie miały już racji bytu, a brak akt Barana i innych przyczynił się do wypuszczenia go na wolność. Jednak owe zwolnienie nie nastąpiło od razu. Polakom aż tak się nie spieszyło licząc, że akta się odnajdą. Wszyscy zarówno wolni jak i zamknięci na Sierpuchowskiej radowali się z takiego przebiegu wydarzeń.

    Jasiek razem z Marusią odwiedzili Barana na Sierpuchowskiej wiedząc o tym, że jego wyjście jest tylko kwestią czasu.

  • Na rozstaju uczuć [ Wróć]

    Podczas odwiedzin Baran dowiadywał się o losy jego Paulinki, której Jaś nie lubił. Pojawiła się także kwestia złotych monet, które Baran ukrywał w niemieckiej manierce pod budą swego psa Miłego na „Złotej Górce” sąsiadując z mieszkaniem Jasia. Baran podczas pobytu w więzieniu powierzył je Jasiowi, przy czym połowę z nich ten miał przekazać Paulince. Owe złote monety były inwestycją ze skradzionych pieniędzy z sejfu Centralnego Zarządu Aprowizji w Mińsku, gdy w mieście byli jeszcze Niemcy. Owego włamania dokonali razem wraz z ich przyjacielem kasiarzem Ażurem. Swoją dolę Jaś przetracił, inwestując w swego wuja Żardonia co okazało się błędną i niewdzięczną inwestycją. Baran z kolei swoją zainwestował właśnie w złoto. Wytworzyła się napięta sytuacja, która nie wynikała z nieuczciwości Jasia, lecz z przypadkowych niekorzystnych dla Jasia zdarzeń losowych. Jak to zwykle bywa przyjaźń rozpada się z powodu pieniędzy. Jaś nie chciał do tego dopuścić. Przekazał tyle ile miał polecone Paulince. Ta na początku uradowana z powodu przeżycia jej wybranka Barana, po otrzymaniu złota poczuła niezależność. Jej miłość, którą jeszcze do niedawna emanowała do Barana zaczęła znów przygasać, czego słusznie obawiał się Jaś. Jednak w wyniku sytuacji w jakiej się znalazł nie miał wyjścia, w przeciwnym razie Baran po spotkaniu się jeszcze na Sierpuchowskiej ze swoją Paulinką mógł podejrzewać swego przyjaciela o nieuczciwość. Pawcia natomiast z tęskniącej miłości przeskoczyła do zobojętnienia, lecz cały czas wahała się stając na rozstaju własnych uczuć do Barana.

  • Zastane zmiany [ Wróć]

    Pod koniec sierpnia Baran wraz z innymi wreszcie opuścił Sierpuchowską. Na wolności zastał wiele zmian. Pawka sprzedała mieszkanie na Zacharzewskiej, które Baran przedtem wynajmował od pani Lichodziejewskiej. Niestety nie przeżyła bolszewickiej zawieruchy, a mieszkanie bez dokumentów Pawka sobie przywłaszczyła. Przeprowadziła się z dala od Jasia i Nastki, gdyż nie przepadali za sobą. Po sprzedaży złotych monet otrzymanych od Barana mocno stanęła finansowo na nogach.

    Paulinka zamieszkała na Kamiennej otwierając tam własny zakład krawiecki i zatrudniając swoje rodzeństwo. Baran zdziwił się takim obrotem spraw, ale przyjął je z pokorą, której podłożem była miłość jaką darzył Pawkę. Gdy się do niej wybrał ta przyjęła go ciepło i serdecznie, tłumacząc zmiany jakich się podjęła. Obiecała też wcześniej Jasiowi, że przyzna się Baranowi do zdrad jakich dokonała wobec swego wybranka. Częściowo wywiązała się z owej obietnicy, co zdziwiło Jasia, gdy to sprawdził. Baran zrozumiał to, docenił i wybaczył Paulince. Uczucia jakimi się wzajemnie darzyli nabrały nowego wymiaru, dojrzały i ustabilizowały się. Baran po tym jak dowiedział się o Żardoniu jak postępował wobec jego Pawki pragnął zemsty. Po otrzymaniu „zielonego światła” od Jasia zapytał się także (za poradą Jasia) co sądzi o zemście sama Paulinka. Wbrew temu czego mogliby się spodziewać jej znajomi ta zemsty nie chciała wybaczając Żardoniowi, obawiając się równocześnie prawnych konsekwencji jakie po raz kolejny mógł ponieść Baran.

    Marusia Łobowa postanowiła wyjechać do Moskwy w celu odszukania Starcowa i nakłonienia go, aby wyjechał z tej przeklętej radzieckiej Rosji i zamieszkał u nich wśród Polaków. Wyczuła jego dobroć pomimo stanowiska jakie zajmował. Podczas długich rozmów jakie z nim prowadziła zorientowała się, że przestał już wierzyć w słuszność tego co robił, a tkwił w tym jedynie ze strachu lub z powodu braku innych perspektyw. Marusia nie chcąc, aby marnował w bolszewickim systemie swe człowieczeństwo pragnęła go uratować. Bez względu na to czy jej się to uda, czy też nie, planowała oczywiście powrócić z powrotem do Mińska obiecując sobie, że już więcej nie przekroczy tzw. „czerwonego frontu”.

    Natomiast Baran z Pawcią z Jasiem i resztą swych rodzin planowali emigrację do Wilna, o czym Marusia również wiedziała zanim udała się w podróż. Czekali tylko, aż Marusia wróci z Moskwy.

  • Odkrycie dawnej tajemnicy losu [ Wróć]

    Maria Andriejewa Łobowa korzystając z układów swego męża w Rew-trybunale zdołała odszukać Starcowa. Z mężem Wiaczesławem Łobowem nie łączyły jej już żadne uczucia wyższe, ale tolerowali się wzajemnie, a nawet szanowali.

    Starcow zdziwił się mocno, gdy zjawiła się w jego mieszkaniu Marusia. Jednakże ucieszył się też, gdyż również ją polubił podczas burzliwych rozmów w Mińsku. Jednak przekonanie Starcowa do wyemigrowania z bolszewickiej Rosji (ucieczki) okazało się trudne. Czego nie można powiedzieć o żonie Elżbiecie. Marusia podejrzewała od dłuższego czasu, że Baran ze Starcowem są braćmi. Zasugerowała to Starcowowi. Ten na początku oburzył się. Namówiła go, aby rozmówił się ze swoim ojcem Piotrem Ryszardem Starcowem, aby przypomniał sobie coś o swoim ewentualnym drugim synu. Starcow choć niechętnie, przystał na to dla „świętego spokoju”.

    Jego ojciec Piotr na początku był tym tematem zniesmaczony. Rozmawiali oczywiście bez obecności mamy Aleksandra i żony Piotra – Haliny. Piotr nie mógł sobie nic przypomnieć z okresu swej studenckiej młodości w Wilnie. Gdy zrezygnowany Aleksander żegnając się ze swoim ojcem użył jego drugiego imienia – Ryszard, ten nagle skojarzył to z tym jak zwracała się do niego jego przygodna sympatia, która z pewnością wg jego dalszych wspomnień była matką Barana. Wszystko do Piotra Starcowa wróciło. Wzruszył się tym wielce, zwłaszcza gdy sobie przypomniał jak własnym ciałem zasłoniła go przed strzałem pewnego oficera. Było to wynikiem sprzeczki jaka miała miejsce w Wilnie w lokalu Emmy ok. 1881 roku. Nie mógł sobie przypomnieć imienia matki Barana, ale o samym fakcie przypomniał sobie dobrze.

    Starcow przyznał Marusi rację. Ta z kolei była pełna radości, że udało się odkryć dawną tajemnicę losu, o której wtajemniczeni zapomnieli lub w większości już nie żyli.

    Marusia wyjechała z Moskwy wracając do Mińska z dobrymi wieściami. Jednak Baranowi o tym na razie nie wspominano, uważając, że mogłoby to być dla niego za dużo. Starcow nie określił się czy przyjedzie, czy nie, pozostawiając tą sprawę otwartą. Zdecydowałby się jednak na migrację, lecz wstrzymywał go przed tym jego ojciec. Nie wiedział jak sprawy dalej się potoczą.

  • Emigracja do Wilna [ Wróć]

    Baran z Jasiem wraz z Marusią i swoimi rodzinami opuścili Mińsk udając się do Wilna w celu poszukiwania lepszej dla siebie przyszłości. Wspólnie uznali, że w Mińsku zbyt wiele złego wydarzyło się w ostatnim czasie.

    Jasiek z Baranem chodząc po wileńskich złodziejskich melinach – truszczobach spotkali Kazika Moreckiego wraz ze znajomymi doliniarami, którzy wyjechali z Mińska już wiosną. Wszyscy bardzo cieszyli się z tego spotkania. Snuli wspomnienia z Mińska zarówno te dobre, jak i złe. Krótko po spotkaniu już zaplanowali obrobienie sklepu galanteryjnego na Sybirackiej razem z Kazikiem i doliniarą Tośką Sroką, która miała stać na czatach. Owa pierwsza wspólna „robota” w Wilnie przebiegała pomyślnie i prawie by się udała, gdyby nie pech, roztargnienie uczestników i czujność dwóch milicjantów, którzy ich na niej przyłapali. Udało im się schwytać Jasia. Ten jednak nie wydał wspólników. Wydarzyło się to w grudniu. Jaś odniósł rany przy aresztowaniu. Już w styczniu 1920 roku został skazany na dwa lata. Zawitał więc w wileńskim więzieniu, które ponad czterdziestoletni Baran wraz z Kazikiem znali dobrze z poprzednich lat zanim zjawili się w Mińsku i poznali Jasia. Marusia z Nastką bardzo przejmowały się pobytem Jasia w więzieniu. Jego wspólnikom też było oczywiście przykro.

    Niestety zatrzymano również Tośkę, ale nie w związku ze sklepem galanteryjnym, lecz za dolinę, którą trudniła się całe dotychczasowe życie oraz za posługiwanie się fałszywym dowodem tożsamości. Całe życie jej się udawało, aż przyszedł ten pierwszy raz. Zamknęli ją pod koniec kwietnia. Dostała półtora roku. W maju zatrzymano kolejną doliniarę – Chinkę, lecz nie zdążyli zakończyć jej sprawy przed niekorzystnymi zmianami politycznymi jakie w maju nastały w Wilnie.

  • Wielka „czerwona niespodzianka” i „wielki plan” Kazika Moreckiego [ Wróć]

    W maju 1920 roku bolszewicy przełamali tzw. „czerwony front” wdzierając się na tereny opanowane dotychczas przez Polaków. M. in. opanowali Wilno. Wraz z nimi przybył do Wilna Starcow ze swoją żoną Elżbietą i teściową Wisławą. Polscy mieszkańcy miasta nie byli zadowoleni z takiego obrotu spraw. Nikt z nich nie mógł przewidzieć, że to nie potrwa długo. Spodziewali się najgorszego, lecz w lipcu zostali mile zaskoczeni.

    Marusia Łobowa domyślała się, że skoro przybyli „czerwoni” może i Starcow z żoną również. Odnalazła ich posługując się swoją czerwoną legitymacją jeszcze z mińskiego Gorispołkomu poprzez opery, poszukując Elżbiety Buchowskiej. Wiedziała, że jest śpiewaczką operową, więc wszczęła poszukiwania z słusznej strony. Ponownie ucieszyli się ze swojego spotkania. Marusia chciała wykorzystać znajomości ze Starcowem, aby Jaś przebywający w więzieniu miał szansę uniknąć egzekucji. Gdy czekiści rozpoczną swoją pseudo klasową „walkę”, czyli po prostu „czystki”. Jednak nagłe wycofanie się bolszewików z Wilna spowodowało ogólną radość i brak konieczności załatwienia spraw, które chciała zacząć Marusia. Bolszewicy oddali Wilno Litwinom, wyzwalając od polskiej okupacji. Była to niewątpliwie „wielka czerwona” niespodzianka.

    W Wilnie rozpoczęła się stopniowa sukcesywna dyskryminacja Polaków ze strony Litwinów, tymczasem bolszewicy z całym impetem ruszyli w kierunku odrodzonej Polski.

    Podczas, gdy Polacy dzielnie bronili się przed bolszewickim najazdem latem 1920 roku, w Wilnie Kazik Morecki realizował swój „wielki plan” szybkiego wzbogacenia się przy minimum ryzyka. W owym planie brał też udział Baran oraz doliniary Sabina mała i duża oraz Anka i Janka Afrykanki. Kazik będąc z zawodu ślusarzem już od dawna prowadził warsztaty ślusarskie zarówno w Mińsku jak i teraz w Wilnie. Wyrabiał na zamówienie zamki, kłódki do stosunkowo bogatych mieszkań. Zostawiał sobie do nich dodatkowe klucze. Sporządził listę swoich bogatych klientów. Anka i Janka Afrykanki m. in. przez swą urodę i ciemną karnację zatrudniały się u klientów Kazika jako pomoc domowa na krótkie okresy, aby zorientować się w topografii mieszkań. Następnie swoją wiedzę przekazały Sabinom. Baran wraz z Sabinami dysponując kluczami do mieszkań, pod nieobecność domowników „czyścił” mieszkania z kosztownych przedmiotów. Baran stał na czatach otwierał i zamykał mieszkania oraz eskortował łup. Sabiny będąc dokładnie poinformowane gdzie co jest szybko i sprawnie obrabiały mieszkania. W ich zainteresowaniach znalazły się też obrazy, które miały największą wartość. Po za ich zasięgiem znajdowały się sejfy, gdyż zabrakło im kasiarza Ażura. Dzięki brakowi śladów włamań, a także pozostawionemu w mieszkaniach porządkowi, „roboty” te nie wyglądały wcale na kradzieże z włamaniami. Milicja miała wątpliwości, czy poszkodowani nie próbują wyłudzić ubezpieczeń. Jednak po skojarzeniu listy poszkodowanych z klientami warsztatów Kazika co odbyło się za sugestią samych ofiar, Kazik znalazł się w kręgu podejrzeń wraz z Afrykankami. Powodzenie realizacji owego planu polegało w dużej mierze właśnie na tym, że i na to Kazik był przygotowany. Poprosił o jego realizację Barana wraz z Sabinami zamiast zrobić to sam wraz z Afrykankami właśnie w tym celu, aby nie wpaść. Zarówno Kazik, jak i Afrykanki mieli żelazne alibi w czasie włamań w postaci wizyt w kinach, teatrach, operach. Ukryli też swoją wzajemną znajomość. Natomiast Baran wraz z Sabinami nie musieli się nikomu tłumaczyć z miejsca i czasu swego pobytu, gdyż znajdowali się poza wszelkimi podejrzeniami. Tak udało się szybko wzbogacić bez wpadki. Kazik znalazł się jedynie na czarnej liście swoich potencjalnych przyszłych klientów czym nie przejmował się wcale, gdyż miał plany migracyjne do Królewca.

    Do Wilna dotarły dobre wieści z Polski w sierpniu 1920 roku.

  • „Cud nad Wisłą” [ Wróć]

    Krótki rozdział poświęcony zdawkowemu opisowi wielkiego zwycięstwa Polski z bolszewikami w słynnej Bitwie Warszawskiej, której punkt kulminacyjny przypadał na połowę sierpnia 1920 roku. Rozdział ten stanowi chwilową odskocznię od zasadniczej treści książki, gdyż fabularne wydarzenia akcji owej powieści miały miejsce właśnie w czasie tychże ważnych historycznie wydarzeń.

    Autor nie będący historykiem, a mający jedynie zainteresowania historyczne, chciał jedynie pokrótce nakreślić potencjalnemu czytelnikowi niektóre szczegóły tamtych wydarzeń. Gdyby czytelnik zainteresował się tym zagadnieniem historycznym miałyby motywację, aby sięgnąć do bardziej szczegółowych i dokładnych źródeł.

    Autor poruszył ten temat m. in w celu podkreślenia wielkiej roli gen. Franciszka Latinika, a także genialnych polskich deszyfrantów jaką niewątpliwie odegrali oraz nieco umniejszyć udział samego marszałka Piłsudskiego. W oparciu o rozmaite źródła historyczne, z którymi autor miał styczność uważa, że legenda oraz zbytnie podniesienie roli Piłsudskiego przysłoniło wielkie i niewątpliwe zasługi wspomnianych wcześniej postaci. Autor uważa, że zasługują na szerszą uwagę. Prawda często bywa naginana, przeinaczana. Wielu ma też „swoją” prawdę.

    Owe autentyczne wydarzenia historyczne zostały przeplecione z fikcyjnymi, jak zresztą cała powieść ma taki charakter, a owymi fikcyjnymi wydarzeniami były dzieje oddziału Monicza, które były miejscowo przeplatane od początku powieści, a w tym rozdziale zostały ostatecznie zamknięte.

    Rozdział skończył się na przekroczeniu przez Polaków rzeki Niemen.

  • Zderzenie dwóch światów bliskich sobie, a równocześnie dalekich [ Wróć]

    Nastał wrzesień. W wyniku dyskryminacji Polaków w Wilnie m. in. Chinka stała się ofiarą tegoż zjawiska społecznego. Za zwykłą dolinę została skazana na cztery lata.

    Szóstka wspólników po realizacji planu Kazika miała dużo czasu wolnego. Zajmowała się sukcesywną sprzedażą łupów. Największy problem był ze spieniężeniem skradzionych obrazów.

    Starcow pozostał w Wilnie, gdy w lipcu bolszewicy opuścili miasto. Swoją limuzynę z czerwonymi gwiazdami przemalował. Jego żona Elżbieta była zadowolona z takiego biegu wydarzeń. Starcow jako prawnik, a do tego radziecki, cieszył się aprobatą Litwinów, którzy naturalnie byli wdzięczni bolszewikom za wyzwolenie spod polskiej okupacji. W wyniku tak korzystnego dla niego przebiegu wypadków, wykorzystując sytuację, został adwokatem. Spotkał również przypadkowo swego brata Barana na wileńskich ulicach. Dotychczas Baran nie zdawał sobie sprawy z tego, że ma brata i to w dodatku niedaleko swego miejsca zamieszkania. Starcow z kolei wiedział o tym, lecz nie spieszyło mu się z owym trudnym dla obu stron spotkaniem. Nastąpiło zderzenie dwóch różnych od siebie światów, jednak światów połączonych braterską krwią, które dzieliła społeczna przepaść. Po wzajemnym rozpoznaniu siebie, wyjaśnieniu paru kwestii, a także wzajemnej akceptacji oraz pogodzeniu ze swoimi położeniami społecznymi rozeszli się każdy do swojego mieszkania. Przy okazji Baran skorzystał z możliwości swego brata, aby pomóc Chince. Dzięki temu, że w październiku 1920 roku Polacy znowuż zawitali na Wileńszczyźnie po zwycięskiej kontrofensywie nad bolszewikami, Starcow miał podstawy do udzielenia skutecznej pomocy prawnej. Polscy legioniści położyli kres wszechobecnej dyskryminacji Polaków obecnej na Wileńszczyźnie. Niestety nasiliła się ona w pozostałej części wolnej Litwy wobec polskiej mniejszości narodowej. Chinka po wznowieniu jej procesu na skutek wniosku Starcowa otrzymała półtora roku, co nastąpiło w listopadzie.

    Oprócz tego Baran prosił Starcowa, aby udał się do Moskwy do ich ojca i spróbował dowiedzieć się czegoś więcej o jego matce, a przynajmniej o jej imieniu. Starcow nie mógł tego zrobić, gdyż tam wydano na niego wyrok śmierci za to, że nie wrócił po wycofaniu się Armii Czerwonej.

    Zamiast niego pojechała Marusia Łobowa do rodziców Starcowa. Choć obiecywała sobie wcześniej, że już tam nie pojedzie, jednak nastała słuszna sprawa, a zarazem ważna dla Barana. Marusia była gotowa do poświęcenia się dla niego. Po otrzymaniu od Starcowa adresu Marusia spotkała się z ojcem Piotrem Starcowem. Ten przez kilka dni myślał. Napisał też list do swoich obydwu synów do Wilna, który przywiozła ze sobą Łobowa. Zdążyła wrócić krótko przed przybyciem do Wilna polskich legionów na początku października. List przeczytał Baranowi Starcow, gdyż był napisany po rosyjsku cyrylicą. W liście tym Piotr zawarł trochę więcej szczegółów z wydarzeń dotyczących śmierci matki Barana, lecz jej imienia niestety nie zdołał sobie przypomnieć.

    Kazik Morecki w grudniu wyjechał razem z Sabinami do Lwowa celem sprzedaży skradzionych obrazów. Baran w międzyczasie zajmował się wyrobem obuwia będąc z zawodu szewcem. Nastka dorabiała handlując na bazarze odzieżą, a Pawcia miała swój zakład krawiecki.

  • Cudowne spotkanie we Lwowie [ Wróć]

    Kazik obecny na wystawie dzieł sztuki we Lwowie mając wykupione własne stoisko dokonywał sukcesywnej sprzedaży owych obrazów, która miała pomyślny przebieg. Nieoczekiwanie na tej wystawie obecny był też jego dawny kompan i przyjaciel Filip Łysy, który jak się później okazało przyjechał do Lwowa razem z Ażurem i Marusią Antonową Zapolską towarzyszką życia Jana Ażura. Zarówno Kazik, jak i Filip, a także Sabiny wielce ucieszyli się z tego spotkania. Po zakończeniu wystawy spotkali się wszyscy razem w pokoju hotelowym. Na widok Ażura oraz Marusi Kazik również był uszczęśliwiony. Wymienili się opowieściami dotyczącymi ich przeżyć, gdy ślepy los rozdzielił ich wiosną 1919 podczas „czerwonej” zawieruchy. Kazik poznał przeżycia Filipa, Ażura i Marusi. Udali się do Rostowa nad Donem, uwalniając od „czerwonej zarazy”. Jednak po upływie roku wiosną 1920, gdy bolszewicy zaczęli opanowywać coraz większe obszary Białej Rosji zmierzli ku Rostowie. Ci mając oczywiście środki do życia udali się do Taganrogu i stamtąd z paszportami wypłynęli parostatkiem przez morze Czarne do rumuńskiej Konstancy. Tam mieszkali do października. Właśnie tam Ażur zakupił w celach inwestycyjnych obrazy, które teraz Filip Łysy sprzedał z zyskiem na wystawie. W październiku przenieśli się do Kluż-Napoki, a dopiero w grudniu stamtąd wyjechali przekraczając granicę i udali się do Lwowa, w którym aktualnie przebywają.

    Sprzedaż obrazów Kazikowi Moreckiemu również się powiodła. Spodobało mu się we Lwowie tak bardzo, że chciał w nim zamieszkać zamiast jak wcześniej planował w Królewcu.

    Ażur z Filipem na wieść o Baranie i Jasiu bardzo się ucieszyli. Wyjechali razem z Kazikiem i Sabinami do Wilna, aby odwiedzić dawnych przyjaciół. W Wilnie poznali także Starcowa co ich pozytywnie zaskoczyło. W styczniu trójka ze Lwowa wróciła do siebie. Ażur, a także po nim Filip wpłacili część swoich zasobów finansowych do lwowskiego banku. Ażurowi przyświecił plan wielkiego oszustwa bankowego, który miał być ich ostatnią „robotą”.

    Niewątpliwie wszyscy byli uradowani tym cudownym spotkaniem jakie miało miejsce we Lwowie podczas wystawy dzieł sztuki, o którym to zdecydował ślepy przypadek.

    Pod namową Barana Starcow zatrudnił się w jednym z wileńskich banków w charakterze prawnika.

  • Ostatnia robota [ Wróć]

    Ażur był zadowolony, że udało się zatrudnić Starcowa w banku, a zaufanie pracodawców Starcowa rosło w stosunku do niego.

    W marcu 1921 roku Kresy Wschodnie zostały przyłączone do Polski co zostało sformalizowane w kwietniu. Właśnie w tym czasie przyjechali do Wilna Piotr Starcow wraz z żoną Haliną.

    W maju Kazik Morecki wyemigrował wraz z dziewczynami do Lwowa. Piotr Starcow spacerował sporo po Wilnie przypominając sobie miejsca, w których bywał w okresie swoich studiów. Natknął się na klatkę schodową pewnej kamienicy, na której poznał matkę Aleksandra Barana. Tam przypomniał sobie jej imię – Andzia.

    W czerwcu Piotr przypadkowo przez okno mieszkania kamienicy, które załatwił mu syn Starcow, ujrzał z oddali idącego ulicą swego drugiego syna Barana. Na początku myślał, że to jego pierwszy syn, lecz po chwili zorientował się, że to jednak jego drugi syn. Nie miał sił, ani odwagi, aby do niego krzyknąć. Pod wpływem emocji serce znacznie mu przyspieszyło, co spowodowało zgon. Zdążył jednak napisać na kartce cyrylicą imię matki Barana. Na jego pogrzebie Baran z kolei miał okazję ujrzeć go pierwszy i ostatni raz w życiu, gdy ciało Piotra było wystawione przed rozpoczęciem ceremonii.

    Baran przekonał swojego brata Starcowa do przeprowadzki do Lwowa. Wszyscy więc tam wyemigrowali. Jaś przebywający w więzieniu wraz z dziewczynami również został przetransportowany do lwowskiego więzienia, co udało się zorganizować dzięki koneksjom Starcowa.

    W lipcu po przyjeździe do Lwowa Starcow zatrudnił się również w banku na stanowisku prawnika. Ten konkretny bank polecił mu jego brat Baran, w którym od stycznia założone rachunki mieli Filip z Ażurem.

    We wrześniu 1921 roku Jaś wraz z dziewczynami otrzymał warunkowe przedterminowe zwolnienie z lwowskiego więzienia.

    W końcu i Baran z polecenia swego brata został przyjęty do pracy w owym banku na stanowisku asystenta swego brata prawnika.

    W październiku Jaś został przyjęty na stanowisku kasjera przy okienku. Filip z Ażurem zaczęli wpłacać większe kwoty na swoje konta. Zaczęli też częściej przychodzić zarówno wpłacając, jak i wypłacając większe sumy. Jasiu wyniósł z kasy, którą obsługiwał, karty rachunkowe Ażura i Filipa, a Baran puste formularze tych kart. Ażur z Baranem profesjonalnym aparatem fotograficznym dokonali zdjęć kart oraz zbliżeń na podpisy i stemple. Jaś przyniósł karty z powrotem do banku tak, że nikt się nie zorientował. Klisza ze zdjęciami oraz puste formularze zostały przekazane Kazikowi Moreckiemu, które wysłał do jednego z lepszych fałszerzy w Wilnie. Zlecił mu także zrobienie dokumentacji fikcyjnej firmy handlującej dziełami sztuki wystawionej na Filipa Łysego. Kazik spotkał się z owym fałszerzem w Brześciu w celu odbioru zlecenia. Jednak sfałszowane karty rachunkowe dwóch klientów mogłyby nie zdać egzaminu.

    Przez częste wizyty Ażura i Filipa w banku wyczerpali rubryki w swoich kartach, co zrobili celowo. Założono im nowe, które główny księgowy Wacław Sypulski i prezes Antoni Drygalski podpisali i ostemplowali „in blanco” w wyniku zaufania jakim darzyli swych pracowników Jasia i Barana. Tak więc Jasiowi pozostało wpisanie posiadanych kwot do kart rachunkowych znajomych klientów, dysponując oryginalnymi podpisami i stemplami. Był to właśnie drugi wariant planu, którego Ażur nie był pewien, co jednak udało się zrealizować.

    24 grudnia 1921 roku przystąpiono do „dzieła”. Jasiek specjalnie nie przyszedł do pracy. Był także tego dnia nieobecny główny księgowy Wacław Sypulski, gdyż z powodu jego „czujności” realizacja planu mogła się nie powieźć. O tym, że Sypulskiego tego dnia nie będzie dowiedział się Baran co zostało oczywiście wykorzystane. W jego zastępstwie był księgowy Gustaw Palcow. Przyszedł więc Filip, aby wypłacić swe środki, których wpisanych w karcie było o wiele więcej niźli rzeczywiście posiadał. W kasie była oczywiście jedynie ta karta rachunkowa, na której widniała zawyżona kwota. O poprzednie zadbał Jaś, aby ich nie było, więc ta, która została była jedyną podstawą zaksięgowania rachunku Filipa. Na początku z powodu braku poprzedniej karty nie chciano udzielić wypłaty i poczekać do powrotu Jasia do pracy. Jednak Filip przekonał bank przedstawiając dokumentację fikcyjnej firmy, gdyż ma na oku poważną inwestycję, na której zarobi też bank. Powiedział, że w dniu jutrzejszym, jeśli nie będzie miał pieniędzy przepadnie mu możliwość nabycia drogiego obrazu. Jeśli go kupi, wówczas sprzeda z dużym zyskiem, a część zarobionych pieniędzy zainwestuje w papiery wartościowe banku. Była sobota, a bank wolał poczekać do poniedziałku, jednak w obliczu takich okoliczności zdecydował się jednak wypłacić zaufanemu klientowi pokaźną sumę opierając się na niepełnej dokumentacji księgowej. Tego samego dnia zaraz po Filipie przybył Ażur z zupełnie podobnymi okolicznościami księgowymi i potrzebą wypłaty wszystkich środków, lecz obrał zupełnie inną taktykę. Wmówił, pracownikom banku, że pieniędzy na jego karcie jest za mało, a za brak poprzedniej karty rachunkowej obwinił bank, strasząc milicją, jeśli nie wypłacą mu chociaż tego co ma w karcie. Odgrażał się, że po „resztę” przyjdzie w poniedziałek z milicją. Jemu również wypłacono tyle ile miał wpisane (przez Jasia), co w rzeczywistości przewyższało jego prawdziwą kwotę kilkukrotnie. Udało się, było czym się dzielić. W poniedziałek oczywiście nikt z nich nie wrócił.

  • Przepoczwarzenie gdańskiej brygady [ Wróć]

    Ekipa biorąca udział w oszustwie Ażura wraz ze swoimi rodzinami (mniej lub bardziej świadoma o swoim udziale) musiała opuszczać Lwów. Kazik Morecki jako jedyny nie mając bezpośredniego kontaktu z oszukanym bankiem nie miał się czego obawiać. Starcow natomiast, gdy dowiedział się o tej aferze i przejrzał prawdziwe intencje swego brata i Jasia, był tym wielce zażenowany. Nie chciał swojej działki z oszustwa, którą mu „uczciwie” proponowano. Gdy zarząd banku również odkrył, że padł ofiarą dwóch zaufanych klientów i swoich niedawno przyjętych jakże zaufanych – wydawałoby się – pracowników, również był tym zbulwersowany oraz zawstydzony. Firma Filipa Łysego z Lublina okazała się oczywistą fikcją.

    Baran wraz z pozostałymi wspólnikami i rodzinami przeprowadzili się do hotelu celem przygotowania się do wyjazdu. Prosili też Kazika o sprzedaż ich rzeczy prywatnych, które miały jakąś wartość. Przed wyjazdem na prośbę Ażura zgromadzili się razem w pokoju hotelowym, lecz tylko bezpośredni uczestnicy oszustwa, ze Starcowem włącznie. Tylko Filip Łysy był świadomy wszystkich zamiarów Ażura, które były ustalone od samego początku. Na owym spotkaniu Ażur po wykonaniu ich ostatniej „roboty” chciał ujawnić swoje prawdziwe intencje, których nikt prócz Filipa nie spodziewałby się. Ażur oznajmił, że jest dumny z uczciwości Starcowa, który nie chciał „należnej” mu doli. Idąc za jego przykładem również tak postąpił i zrzekł się swojej - 1/6 zysku z oszustwa. Filip Łysy uczynił tak samo. Jaś, Baran, a najbardziej Kazik Morecki byli zdziwieni takim obrotem spraw. Starcow natomiast zadowolony. Ażur wytłumaczył zgromadzonym czym kierował się naprawdę podejmując się tego „przedsięwzięcia”. Baran zaczynał to rozumieć. Jaś natomiast będąc jeszcze młodym i nie do końca dojrzałym nie wiedział jaką podjąć decyzję. Baran zdobył się na podobny ruch jak Ażur z Filipem, co zadowoliło jego brata i jeszcze bardziej zniesmaczyło Kazika. Jasia natomiast wprawiło w jeszcze większe zakłopotanie. Jednak po chwili uległ pod wpływem swego autorytetu – Barana i podjął decyzję taką samą jak i reszta. Tylko Kazik Morecki nie zmienił zdania, co zresztą Ażur przewidział. Tak więc podjęli wspólną decyzję o oddaniu wyłudzonych pieniędzy z powrotem do banku prócz doli Kazika. Ażur przewidując taki obrót wydarzeń już wcześniej przygotował do banku list z przeprosinami i wytłumaczeniem pomniejszenia wyłudzonej kwoty o „udział” Kazika. Zawarł w nim także swój pomysł, dotyczący procedur chroniących przed podobnymi wypadkami, tłumacząc, że pozwolił sobie na prowizję tłumacząc brakującą część wyłudzonej kwoty. Środki, które rzeczywiście posiadali Filip z Ażurem również zostały wypłacone o co zarząd banku nie mógł mieć pretensji.

    Pieniądze z listem zostały zwrócone w służbowym samochodzie Starcowa, który podprowadziła pod bank Marusia Łobowa. Zarząd banku był pozytywnie zaskoczony zastaną sytuacją. Odwołał też zgłoszenie na milicję o oszustwie, mimo brakującej części wyłudzonej kwoty. Mimo tego wszyscy prócz Kazika opuścili Lwów udając się do Gdańska. Kazik miał dołączyć do nich później. Wyjechali pod koniec grudnia.

    Ideą Ażura było coś bardzo prostego. Zamierzał Jasia i Barana nauczyć uczciwej pracy, bo przecież przez krótki czas tak właśnie pracowali w banku. Jednak musiał ich do tego odpowiednio zmotywować, co ostatecznie udało się z powodzeniem. Po przedstawieniu im w hotelu swoich motywów usiłował im udowodnić, posługując się przy tym postawą Starcowa, że pieniądze nie są wcale najważniejsze. Co również się powiodło.

    Po przeprowadzce do Gdańska każdy zajął się normalnym zwykłym i uczciwym trybem życia. Baran – szewc, wraz ze swoją Paulinką – krawcową. Jaś natomiast wszedł razem z Ażurem i Filipem do uczciwej spółki handlowej zajmującej się głównie obrazami i bursztynami. W marcu 1922 roku przyjechał do Gdańska Kazik Morecki i otworzył warsztat ślusarski.

    W grudniu Nastce i Jasiowi urodziła się córka – Nadzieja. Pod namową mamy Jasia – Stanisławy wzięli ślub. W tym samym miesiącu Filip Łysy miał życiowy epizod zetknięcia się z Eligiuszem Niewiadomskim, który rozsławił się niechlubnym czynem. Filip udał, że go nie znał. W 1924 roku Jekaterinie Pawłowej i Kazikowi Moreckiemu urodził się syn Józef. W lipcu 1924 roku syn urodził się także Filipowi Łysemu i Marusi Łobowej o imieniu Jan. W marcu 1926 roku Baranowi i Paulince urodziła się córka – Andzia. Wzięli także ślub.

    W maju 1926 roku Jasiu, Baran, Ażur i Filip Łysy byli świadkami zamachu majowego w Warszawie. Przybywali tam akurat w celach handlowych.

    W czerwcu zamarła matka Starcowa – Halina. W lipcu Ażur z Marusią Zapolską wzięli ślub. Ażur przybrał jej nazwisko. Wyszła też za mąż siostra Jasia – Helcia za marynarza Witolda Umieńskiego. Była już w stanie błogosławionym.

    I tak dobiegły końca dzieje złodziejskiej brygady opisane w powieści, która jak można to ująć uległa przepoczwarzeniu i zamieszkała ostatecznie – po zakończeniu miejscowej i życiowej tułaczki – w Gdańsku.

  • [ spis tytułów]

    .

    edytuj

Strona została odwiedzona razy. (c)